Introducing
Your new presentation assistant.
Refine, enhance, and tailor your content, source relevant images, and edit visuals quicker than ever before.
Trending searches
„Mówisz, jak ktoś z dżungli”
„Jesteś z gór?”
„Jestem z wybrzeża”
takie zdania padały z ust Peruwiańczyków w niektórych rozmowach między sobą,
czy też w rozmowach z naszymi wolontariuszami.
Dlaczego?
Mimo że Peru ma aż 8 naturalnych regionów geograficzno-przyrodniczych najczęściej łączy się je w 3 większe: dżunglę, góry i wybrzeże. Stworzyły one warunki do wykształcenia się dość dużej odrębności kulturowej w poszczególnych regionach, która wpływa na różne tradycje, sposób bycia, mówienia – nawet w miejscach, gdzie tożsamość narodowa jest bardzo silna.
Początek grudnia
W Polsce to zaczynająca się zima, a w Peru?
Otóż zależy gdzie!
Przykładowo w Limie to czas rozpoczynających się upałów, które potrwają aż do marca. Podobnie w górach – choć pogoda zależy od wysokości nad poziomem morza – zaczyna się cieplejsza pora roku. Natomiast w rejonach amazońskich to okres, kiedy temperatura nieznacznie spada, częściej oraz gwałtowniej pada deszcz
– nadeszła pora deszczowa. Choć ludzie żyjący
w Amazonii zwykli nazywać ten czasem zimą
„invierno”, nie ma ona nic wspólnego
z polską zimą… nawet tą, w której brakuje
śniegu.
Powiedz „HAMUJ” do kogoś mówiącego w Quechua,
a zamiast zatrzymać się: na pewno do Ciebie podejdzie!
Dlaczego?
Salezjańscy misjonarze łamią głowę i języki, podczas nauki niektórych dialektów występujących w Ameryce Południowej! Tymczasem nauka quechua przychodzi Polakom całkiem łatwo, bo aż 300 słów brzmi identycznie jak w j. polskim,
mimo że znaczą co innego!
Wymowa polskiego słowa „HAMUJ”
jest identyczna z „JAMUY”
– w j. quechua oznaczającego
„podejdź”.
Czy wiesz, że…
Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, które możesz znaleźć w Peru jest… jedzenie. Kuchnia peruwiańska zaskakuje bogactwem potraw, różnorodnością produktów i oczywiście – smakiem!
Na wybrzeżu wyróżnia się ceviche – surową rybę podawaną z prażoną kukurydzą i kamote (słodkim ziemniakiem).
W górach: cuy (czyt. kui) – czyli (niestety) świnka morska,
a w dżungli: juanes (czyt. hłanes)– ryż z kurczakiem,
oliwkami i jajkiem zawinięty w liście bananowca.
W całym Peru jest ich jednak o wiele więcej.
Potrawy często bazują na świeżych rybach
– w zależności od miejsca, słono-
lub słodkowodnych, ryżu i drobiu.
Skąd w Polsce
poznańska pyra?
Poznańskie słowo PYRA oznacza ziemniaka, czyli bulwiaste warzywo przywiezione z PERU! Podobno kiedyś na ziemniaki mówiło się raczej: perki – jednak z czasem zmieniło się na pyrki i już tak zostało.
Co ciekawe…
W Peru zostało zarejestrowane ponad 3000 gatunków ziemniaków! Jednak nie królują one
w peruwiańskim menu, przynajmniej nie do tego stopnia, co w Polsce.
„Nie było miejsca dla Ciebie…”
W górzystej części południowego Peru, w mieście Tacna siostry służebniczki dębickie potrzebują nowego budynku, by nadal mogły otwierać drzwi ochronki małym dzieciom (i drzwi swoich serc również).
Dzięki ochronce (funkcjonującej jak polski żłobek) rodzice dzieci, również tych niepełnosprawnościami mogą pracować i utrzymywać rodzinę. Jednak obecna sala nie spełnia standardowych wymagań sanitarnych, nie odpowiada też wymogom bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę trzęsienia ziemi, których w tym rejonie nie brakuje. Siostry są gotowe do pracy, potrzebują jedynie wsparcia i modlitwy…
Mamy dla was kolejną odżywczą informację!
Czy wiecie, że Peru to też owoce, których nie znajdziecie w Polsce czy innych częściach Europy? Poza różnymi gatunkami bananów, które można zjeść na surowo, po ugotowaniu, zgrillowaniu czy usmażeniu… poza znanymi nam mango, ananasem czy awokado (tzw. palta)… rosną takie, których nazw mogliście wcześniej nie słyszeć!
Są cytrusy, takie jak cidra czy toronja… lucuma – znana jako „złoto Inków”, owoce mięsiste – takie jak cherimoya… zapote – przypominające konsystencją mango czy camu-camu – z którego najlepsze są bezmleczne lody i soki (z wielką dawką witaminy C)!
Czy wiesz, że...
W Peru wyróżnia się 3 języki urzędowe (hiszpański, quechua, ajmara), lecz języków rodzimych jest aż 47? W największym regionie – Loreto, dokąd niejednokrotnie docierali nasi wolontariusze, występuje 27 indiańskich dialektów!
Niektórzy wolontariusze mieli okazję (z niepowodzeniem) próbować swoich sił m.in. w kandosi i shawi.
„A ty tańcz, tańcz, tańcz…”
Peru tańczy. Do takiego można dojść wniosku, jeśli w większym mieście wyjdzie się na ulicę, do parku czy jakiś plac. Zazwyczaj można tam spotkać młodych ludzi trenujących w grupach tańce tradycyjne lub nowoczesne.
Peruwiańczycy szczycą się swoimi tańcami tradycyjnymi. Między innymi:
Marinera – to najsławniejszy taniec, wywodzi się z wybrzeża.
Danza de tijeras (dosłownie: taniec nożyczek!) czy saya – narodziły się w górach.
Danza de la Anaconda czy Danza Amazonas – to tańce popularne w rejonach dżungli.
Są one prezentowane podczas różnych świąt i uroczystości, konkursów czy w restauracjach.
Abigail i Caleb – nierozłączna para.
Zgodnie ze zwyczajem peruwiańskim wszyscy witają się pocałunkiem w policzek. Tak samo w ochronce dla małych dzieci służebniczek dębickich, maluchy z każdym witają się całusem.
3-letni Caleb często czeka na swoja przyjaciółkę i podrywa się przy każdym pukaniu do drzwi.
- To Abi! – mówi i zawodzi się, widząc w drzwiach inne dziecko.
Ostatnio jednak to Abigail przyszła pierwsza. Gdy pojawił się Caleb, Abi nadstawiła policzek.
- Buziak – powiedziała do Caleba, a on dał jej całusa. Tylko jej – zapominając o reszcie świata. Dzieci razem się bawią i siedzą obok siebie podczas posiłków. W zeszłym roku to właśnie oni zagrali Maryję i Józefa w betlejemskiej szopce.
Caleb jako bardzo małe dziecko przeszedł trudną operację. Abi ze względu na zwichnięte biodro siostry poświęcały wiele uwagi ćwiczeniom, które musiała wykonywać. Dzięki temu dziś chodzi i biega. Jest wesoła i lubi śpiewać.
Służebniczki dębickie potrzebują dziś pomocy do budowy bezpiecznej ochronki – sali, gdzie będą organizować zajęcia dla Caleba, Abigail i ich znajomych.
https://swm.pl/blog/cause/wsparcie-na-starcie-dzielo-dla-maluchow-w-tacna-peru/
Czy wiesz, że marakasy to latynoska perkusja?
Ten charakterystyczny instrument muzyczny wykonany jest z naturalnych materiałów. Indiańscy artyści wykorzystują do jego produkcji suszoną tykwę, którą wypełniają kamykami lub twardymi nasionami. Potrząsając marakasami uzyskujemy przyjemny melodyjny i szeleszczący dźwięk.
Sprawdź sam!: https://swm.pl/sklep/
Czy znasz piękną legendę o Huascaran i Huandoy?
Dawno, dawno temu śmiertelny książę Huascaran zakochał się w bogini Huandoy – córce boga Słońca. Miłość młodzieńców kwitła w ukryciu przed ojcem bogini Huandoy, który chciał oddać córkę innemu nieśmiertelnemu bogu.
Jednak pewnego nieszczęsnego dnia bóg Słońca odkrył ich uczucie i nieposłuszeństwo córki. Wpadł w szał, w którym zamienił oboje młodzieńców w dwie potężne góry przykryte lodem i na wieki oddzielone dolinami, tak by ich miłość nie mogła ich wyzwolić.
Te dwie góry do dziś dominują wśród peruwiańskich szczytów – mierząc ponad 6,5 tysiąca m n.p.m. (6 560 m Huandoy, 6 768 Huascaran).
Czy wiesz, że…
Rzeka Marañon to jedna z dwóch największych peruwiańskich dopływów Amazonki? Ma ponad 1 400 km długości. Przy jej brzegu znajduje się niewielka miejscowość San Lorenzo, w którym pracują misjonarze różnych narodowości.
W San Lorenzo znajduje się ich dom, do którego powracają po długich wyprawach na misyjne wioski położone przy pobliskich rzekach.
W samym San Lorenzo mieści się parafia wraz 4 kaplicami na obrzeżach miasteczka. Misjonarze prowadzą też oratorium – czyli świetlicę dla dzieci i młodzieży, do której przychodzą po szkole oraz w weekendy.
Jak odróżnić
alpakę od lamy?
Najłatwiej zerknąć na uszy, które u alpaki są krótsze i prostsze niż u lamy.
Starożytni Inkowie w Peru oswoili alpaki już ponad 6000 lat temu. Ich wełna była cenniejsza niż złoto. Nie bez powodu: jest ognioodporna, cieplutka, hipoalergiczna, delikatniejsza od owczej i mniej swędząca.
Czas przetestować: https://swm.pl/sklep/
Alfonso
i jego rodzina
Dzieci uczęszczające do żłobka u sióstr służebniczek dębickich w Tacnie w Peru często mają trudną sytuację rodzinną. W rodzinie małego Alfonsa jest czterech braci. Ten najstarszy – odprowadza młodszych do żłobka i przedszkola. On też utrzymuje rodzinę. Zarabia, sprzedając na ulicy hamburgery. Mama chłopców jest chora, ale gdy jej stan się poprawia, otwiera własne stoisko blisko domu. Tata niedawno zmarł.
Alfonso polubił żłobek. Aklimatyzacja była szczególnie trudna, ponieważ chłopiec ma zaburzenia ze spektrum autyzmu. Jednak z czasem coraz mnie separował się od grupy, przyzwyczaił się do nowych dźwięków w przedszkolu, które go niepokoiły. Nadal ma problemy z mówieniem, jednak rozumie wszystko. Chętnie bierze udział w modlitwie przed jedzeniem i bawi się z innymi. Pomogła mu pomoc psychologiczna i duże zaangażowanie jego mamy.
Siostry szczególnie wspierały rodzinę Aflonsa podczas epidemii. Sprzedawcy uliczni, tacy jak brat małego Alfonsa, z dnia na dzień stracili możliwość najmniejszego zarobku. Każda pomoc była dla nich na wagę złota.
Teraz siostry potrzebują wsparcia, by dalej móc pomagać…
https://swm.pl/blog/cause/wsparcie-na-starcie-dzielo-dla-maluchow-w-tacna-peru/
Mimo że edukacja podstawowa w Peru jest obowiązkowa dla dzieci od 5 – 16 r. ż., wiele dzieci mieszkających w wioskach ma do niej utrudniony dostęp.
Dlaczego?
Mieszkają one w wioskach, do których nauczyciel musi dojeżdżać – lub faktycznie DOPŁYWAĆ łódką. Często ta sama osoba uczy w kilku miejscowościach naraz, dlatego w poniedziałek, wtorek i środę jest w jednej wiosce, natomiast w czwartek i piątek w innej.
Co więcej nauczyciele często opuszczają własne rodziny na długie tygodnie, by poświęcić się pracy. Czasem dzieci zostają z dziadkami, by mama mogła nauczać te, które tego potrzebują i zarabiać na utrzymanie rodziny.
„Muszę iść do mojej szkółki”
– mówi kilkuletni Oscar, nie wiedząc, dlaczego nie może iść do przedszkola w sobotę czy niedzielę. Bardzo lubi to miejsce, mimo że początkowo miał problemy, żeby się zaaklimatyzować.
Oscar to wychowanek przedszkolny sióstr Służebniczek
Dębickich w mieście Tacnie w Peru. Jego mama jest
wyznania ewangelickiego, a tata – katolickiego.
Na katechezie dzieci uczą się wielu rzeczy.
Gdy pada pytanie, „kim jest mama wszystkich ludzi?”,
Oscar prędko odpowiada: „Maryja Panna”.
https://swm.pl/blog/cause/wsparcie-na-starcie-
dzielo-dla-maluchow-w-tacna-peru/
CETPRO – co to takiego
i dlaczego w Amazonii?
San Fernando to mała wioska oddalona od większych miejscowości o półtora, trzy i więcej godzin podróży wodnej. Poza małym sklepem, niewielką parafią i szkołą podstawową, znajduje się tam Salezjańskie Centrum Edukacji Technicznej im. ks. Luisa Bolli (tzw. CETPRO).
Dlaczego to takie ważne?
Młodzi ludzie żyjący w Amazonii ze względów finansowych i komunikacyjnych – często mają problem z kontynuacją nauki po szkole podstawowej czy średniej. Szkoła techniczna daje im możliwość dokształcenia i zdobycia zawodu bez długiej, kosztownej podróży do wielkich miast. Dla wielu ludzi jest to jedyna okazja do dalszej nauki, a dla niektórych – otwarcie większych możliwości w przyszłości. (Wkrótce dalsze ciekawostki o San Fernando .
Torebka z kolorowego
Aguayo manty.
A co to właściwie jest to aguayo?
To prostokątna chusta w barwne pasy, ozdobiona niekiedy małymi prostymi figurami geometrycznymi. Według tradycji kultury Aimara i Quechua, kobiety w wysokich Andach noszą takie chusty przewiązane na plecach. Na co dzień służą one jako nosidełka dla dzieci, ale również jako worek na zakupy, natomiast w święta stanowią ozdobę do tradycyjnych strojów, które wszyscy dumnie zakładają.
Jeśli więc chcesz wyruszyć w podróż z tradycyjnym aguayo
pod ręką zapraszamy do naszego Sklepiku z Misją:
https://swm.pl/sklep/
San Fernando
i plemię Kandozi
O San Fernando było już wcześniej, jednak warto powiedzieć coś więcej! W samej wiosce San Fernando zamieszkuje przede wszystkim plemię Kandozi żyjące głównie z rybołówstwa i egzotycznych upraw.
Dzięki kilku kobietom dzielącym swoją codzienność z mieszkańcami wioski, młodzież Kandozi nie musi opuszczać swoich domów i rodzin na wiele miesięcy, by zdobyć średnie wykształcenie. Siostry zakonne prowadzą bowiem tzw. colegio w samym San Fernando, pomału przygotowując infrastrukturę szkoły wraz chatami dla młodzieży z pobliskich wiosek. Tym samym chronią młodzież Kandozi przed zbyt wczesnym wyruszeniem do wielkich miejscowości – z dala od rodziny i bez możliwości kontaktu z nią. Młodzież Kandozi może też dłużej przebywać w rodzimej kulturze, nie rezygnując z wykształcenia.
Idą święta…
W Peru to trochę inny czas niż w Polsce. Mimo że w większych miastach Boże Narodzenie też stało się komercyjne, są i lokalne tradycje.
‘Pastoreadas’ – niby – nasze jasełka, przedstawienia upamiętniające Narodziny Jezusa, odbywające się też na placach miast i miasteczek
‘Chocolatada’ – ogólnokrajowe picie gorącej czekolady: są i fiesty, podczas których mieszańcy i dzieci z okolic przychodzą na czekoladę, dzięki czemu świętują wszyscy – ci, którzy mają pieniędzy dość i tym, którym brakuje…
W tym wyjątkowym czasie można wesprzeć #misje, kupując w naszym sklepiku peruwiański upominek! Może szopkę?
https://swm.pl/sklep/
Wspomnienie misjonarki,
s. Rosy, służebniczki dębickiej
( Tacna, Peru)
„Pewnego dnia Aria (kilkuletnia dziewczynka) przyszła z małym medalikiem na szyi. Widzi mój krzyż zawieszony na piersiach:
- Ty też masz Pana z Lolumby – radośnie mówi, nie potrafiąc wymówić miejsca „Locumba”.
- Tak, też Go mam. On zawsze się nami opiekuje – powiedziałam jej, a ona się bardzo ucieszyła i opowiedziała mi, jak poszła do sanktuarium, aby odwiedzić go z całą rodziną. Jej rodzice są bardzo młodzi. Ojciec jest mechanikiem, a mama opiekuje się drugą młodszą siostrą, którą niedawno urodziła”.
Podczas katechez prowadzonych przez siostry w ochronce dzieci poznają m.in. lokalne miejsca kultu (tu: diecezjalne sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego z Locumby). Siostry wyjaśniają im trudne tematy adekwatnie do wieku, stosując różne metody aktywizujące.
Chcesz pomóc? Zajrzyj:
https://swm.pl/blog/cause/wsparcie-na-starcie-
dzielo-dla-maluchow-w-tacna-peru/